* Z perspektywy Alexandry*
1 września , nienawidzę tego dnia. Zwlekłam się z pod kołdry i rzuciłam wzrok na przyszykowany , szkolny mundurek. Tak , choć szkoła była publiczna wymyślili sobie jakieś głupie mundurki. Stanęłam przed lustrem i rozczesałam włosy. Potem wzięłam prysznic i umyłam je. Następnie wysuszyłam i spięłam w kucyka ,a grzywkę przypięłam wsuwką tak aby nie opadała mi na oczy. Postawiłam na delikatny makijaż ,czyli przypudrowaną twarz , wy tuszowane rzęsy i codzienne kreski eye-linerem. Nic specjalnego. Sfrunęłam po schodach do kuchni . Na lodówce wisiała karteczka , w której zawarty był codzienny stek głupot mojego ojca. Pisał , że mam zjeść porządne śniadanie i wyjść z psem , życzył mi także powodzenia w szkole. Jeśli chodzi o to porządne śniadanie to dlatego ,że mam podejrzenie o anoreksje ,ale za bardzo mnie to nie martwi. Napiłam się spory łyk wody i ugryzłam jabłko. Wypuściłam psa na ogród , bo nie chciało mi się z nim wychodzić na dłuży spacer . - Zrobię to jak wrócę ze szkoły . - powiedziałam sama do siebie ubierając kolejno wszystkie części mundurka . Spódniczkę w kratkę , białą koszule , marynarkę też w kratkę z logiem szkoły na prawej piersi , zakolanówki i converse. Buty nie były częścią mojego ustalonego ubioru ,ale zawsze do niego pasowały. Włożyłam słuchawki do uszu i zamknęłam drzwi. Gdy znalazłam się już pod domem McCartneyów , czekali na mnie już wszyscy. Jakson opierający się o furtkę , Sarah , Christopher i Johny paląc papierosy , którego ja przed chwilą zgasiłam . Najmłodszy członek naszej "bandy" też popalał ,ale nie przy siostrze. Ona mu nie pozwalała ,ale na imprezie zawsze mógł sobie pozwolić. Ruszyliśmy żwawym krokiem do szkoły dopiero kiedy z wszystkimi się przywitałam gorącym objęciem. Nienawidziłam tego ,ale taką zasadę ustaliła moja przyjaciółka i tego trzeba było się trzymać. Może z zewnątrz i wewnątrz byłam wesoła ,ale taką postać znałam tylko ja . Inni postrzegali mnie za kogoś kogo trzeba się bać. Choć nie z wyglądu ,ale z charakteru . Mi to pasowało. Przed szkołą stały już grupy podzielone w klasy i dyrekcja przy mikrofonie. Dyrektor to nadęty bufon , dbał tylko i wyłącznie o szkołe. Ale nie w słowa znaczeniu szkoła , że też uczniowie czy nauczyciele . Tylko szkoła , budynek i reputacja. Zawsze jak przyjeżdżali jacyś goście z zewnątrz , np. na zawody. Uczniowie , wszyscy bez wyjątków , musieli być poubierani w mundurki i grzecznie się uczyć. W innym wypadku byli wywalani na zbity pysk ze szkoły i automatycznie nie przyjmowani do jakiejkolwiek szkoły w Londynie , przez plotki które puszczał nasz wspaniały Dyrektor. Ale tylko wtedy , na codzień mogliśmy robić co chcemy , dlatego tak lubiłam tą szkołę.
- Witam na rozpoczęciu roku szkolnego 2012/2013 w szkole Preston High , najbardziej prestiżowej uczelni w Londynie. - krzyknął grubszy pan z wąsikiem , to jego stała gadka. Zawsze musiał podkreślić że jesteśmy najlepsi z całego miasta. Gdy to mówił to wszystkim nauczycielom pierś ,aż pękała z dumy a na twarzy odwieczny banan chciał wybuchnąć ze śmiechu. Kiedy już wszystkie zbędne ceregiele , czyli hymn itd się skończyły każda klasa rozeszła się do swoich gabinetów. Było to trochę jak w podstawówce... My mieliśmy klasę od języka niemieckiego ,a brat S od angielskiego ,a mianowicie obok nas . Zaraz po nas wszedł nasz wychowawca , pan Kettner . Był typowym Niemcem. Miał zamknąć drzwi ,ale niespodziewanie na jego twarzy pojawił się uśmiech i wykrzyknął
- Oh jesteście ! Już myślałem , że zrezygnowaliście . Zapraszam!
Do naszej sali weszło 5 chłopaków. Becky pisknęła na ich widok , okazało się że to słynni One Direction. Jej najmłodsza kuzynka ich słucha ,ale ona mówiła tylko że to najlepsze ciacha. Miała racje , od razu w oko wpadł mi mulat i brązowo oki z równie ciemnymi włosami.
-Klaso , to są Zayn , Liam , Niall , Louis i Harold. - wykrzyczał z wielkim uśmiechem.
-Poprawka , Harry. - odchrząknął loczek. Wtedy wszyscy bez wyjątku się zaśmiali. Okazało się , że są naprawdę mili. Wraz przyjaciółmi oprowadziliśmy ich po szkole. Sarah ciągle nawijała o czymś ,a ja tylko szłam i nic nie mówiłam. Po chwili podszedł do mnie blondyn .
-Jestem Niall .- uśmiechnął się i wyciągnął rękę
- Alexandra. - uścisnęła swoją drobną dłonią jego dłoń.
- Masz bardzo wygadanych przyjaciół.-zaśmiał się słodko . Polubiłam go bardzo , jest śmieszny i zupełnie inny niż ja . Za chwile podszedł do mnie mulat i zrobił to samo co jego kolega tylko że w czulszy sposób.
- Zayn Malik . - uśmiechnął się słodko i przelotnie pocałował mnie w policzke.
-Alexandra Megan Rain. - odpowiedziałam mu tym samym.
-Masz może ochotę przyjść później ze swoimi przyjaciółmi do nas? - moja przyjaciółka to usłyszała i zza chłopaka podskakiwała ze szczęści i kiwała głową na wielkie " TAK".
-Eh... - skrzywiłam się - Jasne.-zaraz po tym na twarzy pojawił mi się wielki banan.
Mój boże! Najlepsze ciacho mnie zaprosiło? Nie może być...
No i mamy nr 1 ! :) Nie podoba mi się ,ale cóż... Postaram się jeszcze dzisiaj dodać opowiadanie nr2 .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz